Grzegorz Bargiel: Nasze stowarzyszenie działa w Polsce od 16 lat. Choć skialpinizm staje się coraz popularniejszy, wciąż mało ludzi wie o przewodnikach wysokogórskich. My mamy uprawnienia do pracy we wszystkich górach świata. To pozwala nam zabrać ludzi, gdzie tylko sobie zażyczą (pamiętając o przestrzeganiu lokalnych przepisów parków narodowych). Oczywiście zależy to od stopnia ich zaawansowania. Zawsze zaczynamy więc od sprawdzenia, jakie ktoś ma doświadczenie górskie, czy np. potrafi pewnie zjechać poza trasą, jaką ma kondycję. Dlatego najpierw idziemy na łatwą wycieczkę, a dopiero potem zabieramy się do odpowiedniego przygotowania i przeszkolenia klienta do konkretnej wyprawy.
Takie jednodniowe wycieczki w Tatrach to podstawowy element naszej pracy. Wiele osób wyrywa się z miasta na krótko i chce spędzić aktywnie czas w górach. Chcą czuć się bezpiecznie, pewnie. Wtedy wynajmują przewodnika. Zanim wyjdziemy w góry, zawsze uczymy podstaw posługiwania się zestawem lawinowym, pokazujemy jak oceniać warunki śniegowe. Takie przeszkolenie trwa krótko. Potem, już podczas wycieczki, cały czas przekazujemy klientowi nowe informacje. Stopniowo uczymy jak się poruszać na nartach w zróżnicowanym terenie, jak używać sprzętu.
Wiele osób kupuje lub pożycza sprzęt i samodzielnie uczy się podstaw. Po pomoc przewodnika zgłaszają się później, przy planowaniu poważniejszych wycieczek. Z takimi osobami możemy pójść wyżej, na dłuższe wycieczki, wybrać trudniejsze zjazdy, oczywiście dostosowane do ich umiejętności. Zawsze staramy się pokazać w Tatrach coś nowego.
Nasze usługi są kompleksowe. Jeśli ktoś nie ma swojego sprzętu, doradzamy, gdzie pożyczyć, pomagamy go dopasować. Przeważnie umawiamy się dzień wcześniej, żeby rano nie tracić na to czasu i móc od razu ruszyć w góry, bo zimą dzień jest krótszy. Klient nie musi mieć zestawu lawinowego. Mamy kilka zapasowych kompletów, więc pożyczamy mu własny (bez dodatkowych opłat). Możemy też załatwić odpowiednie ubezpieczenie ratownicze, które jest niezbędne, jeśli ruszamy poza polskie Tatry.
Korzystając z usług przewodnika z klienta spada ciężar podejmowania decyzji. Nie musi się zastanawiać, czy pogoda jest dobra, czy jest bezpiecznie, gdzie można pójść. My wiemy, gdzie możemy go zabrać, by, nawet przy wysokim stopniu zagrożenia lawinowego, nie narażać jego i siebie na niebezpieczeństwo. Od przewodnika można się też dużo dowiedzieć i nauczyć. Doświadczenie i znajomość gór zdobywamy latami, możemy więc zabrać klienta w takie miejsce, o którym nawet nie słyszał. Większość przewodników jest też ratownikami TOPR, więc w razie jakiegokolwiek wypadku, wiemy jak zareagować.
Takich miejsc jest w Tatrach bardzo wiele. Jedna z popularniejszych tras na początek to wyjście przez Dolinę Kondratową na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Niektórzy wychodzą tylko do schroniska, żeby spróbować, jak to jest. Spokojną i ładną widokowo turą jest też wyjście na Grzesia w Dolinie Chochołowskiej. Dużo zależy jednak od zagrożenia lawinowego w danym momencie - czasem bardzo łatwa trasa może okazać się niebezpieczna.
Bardzo lubię skitury na Słowacji. Moja ulubiona prowadzi z Doliny Wielickiej przy Śląskim Domu na Polski Grzebień, potem zjazd w dół do Doliny Litworowej, wyjście na Rohatkę, kolejny zjazd do Zbójnickiej Chaty w Dolinie Staroleśnej. Dalej na Czerwoną Ławkę, koło schroniska Tery'ego na Baranią Przełęcz i w końcu zjazd do Białej Wody Kieżmarskiej przez Dolinę Dziką. Przepiękną turą jest też trawers Tatr od Doliny Chochołowskiej do Morskiego Oka. Taka wycieczka trwa 5-6 dni.
Trzeba mieć szacunek do gór. Doświadczenie górskie zbiera się przez lata, nie można więc od razu zapędzać się w najtrudniejsze partie. Zawsze trzeba też myśleć o tym, co się zabiera na wycieczkę, z kim się idzie i czy te osoby będą w stanie nam pomóc. Trasę zawsze dopasowujemy do najsłabszego uczestnika, a przed wyjściem zostawiamy informację, gdzie się wybieramy. Oczywiście część wypadków w górach to nieszczęśliwe zdarzenia, ale odbieramy też wiele zgłoszeń wypadków spowodowanych ludzką głupotą. Czasem ludzie wybierają się w góry, nie znając telefonu do TOPR-u ani stopnia zagrożenia lawinowego. Niektórzy wychodzą bez apteczki, zapasowych ciepłych ubrań. Zdarza się też, że ktoś ma zestaw lawinowy, ale nie umie się nim posługiwać, nie potrafi ocenić nachylenia stoku. Gdy nałoży się kilka takich czynników, nieszczęście gotowe. Warto pomyśleć o tym zanim wyjdzie się w góry.
Rozmawiała: Barbara Suchy
Polskie Stowarzyszenie Przewodników Wysokogórskich zostało założone w 1996 r. Od listopada 2000 r. jest członkiem Międzynarodowej Unii Związków Przewodników Górskich IVBV/UIAGM/IFMGA. Dzięki temu przewodnicy w nim zrzeszeni mogą działać w większości gór świata.
Szczegółowe informacje i namiary do przewodników: www.pspw.pl